Diagnoza


- Tak Natalko. To nowotwór - Z całego zgiełku tamtego dnia pamiętam najbardziej te słowa, jakby były wypowiedziane przed chwilą. Pamiętam te okropne łzy, które spłynęły mi w tamtym momencie po policzkach. Widziałam, jak lekarz próbował zahamować swoje emocje.  Zapytałam go drżącym głosem: - Złośliwy, prawda? Popatrzył i jakby bojąc się mojego wybuchu płaczu, powiedział:- Taakkk...W tym miejscu jest złośliwy. I to bardzo. Niestety, wybuchnęłam. A jemu zaszkliły się oczy. Był lekarzem innym niż wszyscy. Nie postawił diagnozy i nie czekał na moje wyjście. Był człowiekiem. Złapał mnie za rękę, pamiętam, że poczułam wtedy siłę. I wtedy powiedział coś, co zapamiętam do końca swojego życia. - Będzie krew z jednej i z drugiej strony, będziesz się tarzać w krwi, będzie ból, cierpienie. Ale to ty będziesz zwycięzcą. W tamtym momencie silniej uścisnął moją rękę. Potem mówił o chemii, o tym, że wypadną mi włosy i takie tam..Nie mogłam się skupić, otępiała patrzyłam w okno i szukałam tam chyba swojego życia, które właśnie mi uciekło. Potem jakoś wyczołgałam się z gabinetu, gdzie za drzwiami czekali na mnie rodzice i ukochany chłopak. Nie miałam siły na nic innego, jak po prostu rozpłynąć mu się w ramionach i wybuchnąć płaczem. Nawet nie słyszałam pielęgniarki, która do mnie mówiła. Słyszałam tylko w głowie brzęczące słowa: - "Będzie krew..z jednej i z drugiej strony". Pomyślałam, że to nie może być prawda. Przecież właśnie zaczynałam swoje dorosłe życie. Wszystko mi się udało. Studia, matura z dobrym wynikiem, wielka miłość i .. RAK? Nie mogłam wtedy tego zaakceptować. Patrzyłam w zapłakane oczy swojego chłopaka i nie mogłam zrozumieć, dlaczego to się dzieje. - Przecież ja Cię tak kocham, dlaczego my? - Nie wiem. Czy wyobrażasz sobie tą bezsilność i strach? Nie obchodziło mnie wtedy, co pomyślą inni. Płakałam na korytarzu i nie mogłam się uspokoić. Lekarze coś mówili, pielęgniarki mnie wołały, a ja patrzyłam tępo w ścianę i krzyczałam w duchu: - Boże, o co Ci chodzi? Po co to wszystko? Czy zrobiłam coś złego? Przepłakałam całą noc. Byłam taka przerażona. Trudno było się z tym pogodzić. Ale w którymś momencie przypomniały się słowa lekarza i nastąpiła jakaś lekka wewnętrzna przemiana. Wola walki.. Która z dnia na dzień stawała się coraz silniejsza. A więc nie pozostaje nic innego, jak założyć zbroję i ruszać na podium. W końcu stawka, o którą gramy, jest wysoka. To życie.




Komentarze

  1. Powodzenia :) Życzę dużo siły do walki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Walcz dziewczyno. Dużo siły. Na pewno wszystko się ułoży :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ryczę jak dziecko od kiedy to przeczytałam

    OdpowiedzUsuń
  4. Powodzenia ,tak dużo już przeszłaś, teraz będzie tylko lepiej trzymam kciuki ✊

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty